środa, 17 grudnia 2008

takatakataktak

http://www.dzienniki-rowerowe.blogspot.com tadeuszowo.

niedziela, 14 grudnia 2008

za czy przeciw.

niemoc twórcza mnie dopadła. odsączenie mózgu z myśli wszelakich i rozmaitych. dodatkowo mam brudne zęby. niehigieniczna jestem i się tym chwale. wstyd wielki i dorodny. nędza i ubóstwo.
a muszę iść do lekarza specjalisty, a nie mam, ani czasu, ani pieniędzy, ani ochoty. głupoty.
tylko ja, Ian Curtis i Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej i jest beztroski weekend, mimo iż powinien być z troską bo w poniedziałek skumuluje się troska o moja przyszłość niezakolorową już i tak. a i zapomniałam złożyć dozgonne wyrazy wdzięczności małym, owocowym napojom, bez których nie było by mnie tu. z racji ochrony dany osobowych nie podam ich nazwy.
ale przynajmniej świeci słońce, słońce przez małe es, ale słońce. ach jak pięknie, szkoda, że już ptaki odleciały. miło jest pisać przy naturalnym świetle. od razu żyć się chce.
i have a dream today. dziwny bardzo i trochę nieprzyzwoity. jako że nie chcę siać obrazy powrzechnej nie zrelacjonuje go. chociaż niby jest parental advisory, ale pozory względnej moralności wypada zachować. założę swój dziennik bardziej strawny albo i mniej.
ja już jestem taka cięzko strawna i powoduję zgagę.
"już do roboty. nie mitręż czasu." nawet w niedziele, człowiekowi spokoju nie dają. koniec mojego słodkiego jak burak cukrowy lenistwa, w już nie tak słodko-buraczanym grudniu. ale nonsens.