ciemno, gruby stary człowiek siedzi na taborecie w miejscu jeszcze niezidentyfikowanym. jest mało dosadny w tym swoim egzystowaniu na obitym ekoskórą kawałku martwego drzewa. ubrany jest w neowiklinową, żółtą koszulę z przesadnie przepastnymi kieszeniami, w których trzyma przeterminowane tabletki na porost włosów pod pachami. dalej powierzchownie analizując jego postać, łatwo zauważyć znoszone spodnie budzące te niefajne wrażenie absolutnej nieczystości sukcesywnie zbieranej po całym świecie kawałek po kawałku. buty za małe i zbyt eleganckie, nie pasujące. wyglądają na kradzione i zapewne są.
jest w jego osobie coś przejmującego. nie z oddali, lecz z bliska. jeszcze o tym nie wiecie i ja też w istocie jeszcze tego nie wiem, że ten właśnie mężczyzna zna tajne metody na powolny rozpad mentalności i policzków. mógłby grać główną rolę w filmie rodem z kina moralnego niepokoju.
strużki czerwonego światła rozbijają się o deski sceny, łatwo już rozpoznać miejsce. jest to nie tak futurystyczny jak może się wydawać bar KOZA MILK BAR. niemodne miejsce dla podstarzałych wyznawców peerelowskiego porządku. wnętrze zaniedbane i nieprzytulne. ściany koloru "pamiętam jeszcze tę biel", podłoga pokryta linoleum "byłam na olimpiadzie w siedemdziesiątym czwartym". stoliki metalowe, zardzewiałe. wyglądają jakby właściciel z uzurpował je z niemieckiego szpitala psychiatrycznego po drugiej wojnie światowej i postanowił, że pomimo pełnionej niegdyś niechlubnej roli stołów, na których leczono pacjentów elektrowstrząsami, mogą one być bardzo przydatne i opłacalne w gastronomi.
barman wyjątkowo nieprzyjemny typ, lat około trzydziestu pięciu. zawszawiony, nieumyty byczek, który ostatni raz widział brzytwę, gdy miał cztery lata i nakrył ojca przy goleniu. głos piskliwy. zupełnie jakby podczas okresu dojrzewania cały dorósł, a tylko jego cieniutki głosik przypadkiem zapomniał, że już na niego pora. ubrany w koszulę idealnie dobraną do koloru ścian i spodnie pod kolor ekoobić stołków barowych.
chłop serwuje klientom kozie mleko wprost z cycka szklanego zwierzęcia.
pierwsza szklanka białej słodyczy dostępna w opcji kup teraz w cenie 5.99, druga już za jedyne 3.99.
przy barze znajduje się wspomniany wyżej jegomość w podeszłym wieku i barman. przy powojennych stolikach siedzi trzech kaprawych osobników, po kryjomu dolewających do mleka wódkę. wszyscy zachowują się stosunkowo cicho i kulturalnie. atmosfera, więc jest lekka jak nowy kanapkowy, serek danio.
z komputerowych głośników dobiega "dumka na dwa serca" z niezapomnianego ogniem i mieczem. serca zebranych zalewa fala niepohamowanego wzruszenia.
koniec didaskaliów. ciąg dalszy prawdopodobnie nastąpi.