poniedziałek, 24 sierpnia 2009

niebonieboniebo.

kołysanki science fiction. jedyny dźwięk dochodzący z próżni zalania błogą chwilą.

mruczenie. warczenie. pchły i koty. słodkie wyliczanki. gorycz w ustach. martwe rośliny na parapecie. trupy. trupy. trupy. a on ciągle żywy. i te eklektyczno-elektryczne noce. zawiąż oczy i połóż się na brudnej ziemi. i nie ma już nieba. "there is no heaven" said john.

przyklej już te swoje gumowe paznokcie i pierzaste rzęsy i inne modne gadżety z gazety za złoty dziewięćdziesiąt dziewięć. posłuchaj tego cichego, cienkiego głosu gdzieś tam głęboko pod twoimi natapirowanymi włosami i przesuszoną skórą. i "idź w noc. noc jest największą kurwą". ale drugie miejsce nadal jest wolne, więc pędź. połamania obcasów.


tyle udawania, mętnych pozorów. i w końcu demaskacja. niestety tylko cyfrowe litery potrafią mnie uwolnić. na dziesięć minut i trzy sekundy.