niedziela, 5 września 2010

apokalipsa here I come.

nadal bawię się w tę śmieszną grę zwaną życiem. myję zęby i myślę o globalnym ociepleniu. czasami nuży mnie cała ta farsa, żarty i podnoszony vat. myślę sobie dość. jutro będzie futro, fortuna kołem się toczy, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. a tak naprawdę to będzie kolejna apoteoza beznadziei i polisemia płaczu. i jeszcze kilka mądrych słów, by się znalazło. noc już zapada, a ja nie mogę tracić czasu. tyle jeszcze kłamstw do powiedzenia, tyle złudzeń, jaskiń, wysp do spenetrowania. bo tak poza tym z tego co u mnie słychać to znalazłam swoją drugą połówkę. jest akustyczna, trwa niewiele ponad sześć minut i doprowadza mnie do łez. dawno nie byłam tak wzruszona. idę dalej udawać. i tak w nieskończoność, w kółko, graniaste, kanciaste.

Brak komentarzy: