środa, 29 czerwca 2011

wklej klej.

Wbiję ci zaraz w każdą część ciała widelec, nóż, korkociąg i  kilka innych przedmiotów zbrodni kuchennej.  Widzisz to jarmark uczuć mój do ciebie. Poranna brutalność za wieczorną zdradę. A ty mówisz coś teraz o brudnej realności, rzekomej jawie i tego typu dziwactwach. Bezskutecznie. Zaczynasz coś o przykrych konsekwencjach, nużącej rozprawie, wilgotnej celi. Nie działa nadal. Wybacz, ale nie wierzę w tę tutaj rzeczywistość, dla mnie jest subiektywnym, amorficznym obrazem wykrzywionym po przejściu przez pryzmat chwili. W moim wymiarze nie istnieją okrucieństwa w jakich się specjalizujesz dumnie. Nie znajdziesz tak ratunku. Gatką szmatką, trelą morelą, bo te jeszcze nie dojrzały i nadal są twarde. Więc mów więcej i głośniej. Krzycz, płacz, gryź, szarp. A ja w tym czasie podekscytowana strachem w twoich oczach pójdę do składziku po nowe narzędzia. Tak teraz już wiem dlaczego zastawę powinno się kupować na 12 osób. 

Brak komentarzy: