sobota, 15 listopada 2008

platforma wiertnicza.

późną nocą, sprośne światła psocą. jest tam utalentowany klon klauna. zdechła fauna w erotycznym mieście. plakat reklamowy na ścianie powieście. idzie wściekle ruda kobieta, czarną ulicą. krótka spódnica, rumiane lica. szał wariacji, wieczornej dewiacji. postać pierwszoplanowa, zgoła wesoła woła anioła o skrzydłach z tworzywa sztucznego. szukasz kogoś słusznego zadzwoń do niego. bohaterka czerwonowłosa zwana jest prosto rosa. nie ma na jej głowie ni siwego włosa. pusta przestrzeń jej pokojem, czerwone wino napojem, ranek potworem, usta szminki wytworem. jedzie nieznanym torem wprost do zadymionego raju znajdującego się na skraju industrialnego gaju. brak w oczach niewinności, w sercu odpowiedzialności, w dłoniach pewności. ona nigdy nie pości. cały świat ją złości. ludzkie metro, wariactwa ukoronowanie. świat nigdy nie cichnie. cisza nie istnieje. oko bieleje. na jej nagich plecach szara gitara. dobrana z nich para. kręci włosy na palcu, brwi maluje ołówkiem, zadaje się z półgłówkiem. trafiła w miejsce będące jej przeznaczeniem. klub zwany exotyk neurotyk. zmysłowo-umysłowy dotyk podczas chaotycznego podrygiwania, głową wymachiwania, drinka popijania, papierosa wypalania. istny szał wydepilowanych ciał. godziny płyną szampana strumieniem wraz z seksualnym uniesieniem. prawdziwie nieprzyzwoity scenariusz, więc przewiń. ...
późny poranek, wstał już wczorajszy kochanek i ona też się zbudziła, z bólu głowy zawyła. nowa ich praca leczenie kaca. w oddali od miejsca i sytuacji kamera znajduje się teraz. godziny szczytu. kres bytu. koniec zachwytu. użyj sprytu, a będzie fine. obecnie jestem fetyszystą zbierającym martwy naskórek. mam obsesję na punkcie oglądania powtórek. dramat. koniec aktu pierwszego i ostatniego.

Brak komentarzy: