sobota, 8 listopada 2008

stara para.

spójrz nadchodzi słońce, świecą się różdżki dwa końce. wibruje maszyna do mięsa. nie ma chleba nawet kęsa. nie spotkałam nigdy siebie, ani ciebie, ani jego, ani jej. myślałam tylko wiej. posmakuj słodyczy tej. oh, darling nie poradzę sobie, jeśli o tym wiesz to powiedz, że tak właśnie chcesz. zostawisz ją po prostu samą. nigdy nie będzie prawdziwą damą. jej postać należy wychłostać. sprawa prosta jak na czole krosta. hej zdzichu wypijmy po kielichu, na dnia dobry początek, rozpoczynając nowy wątek. pogubiłam się i pogrubiłam, pochyliłam się lekko, kursywa krzywa boki dziadek zrywa. a my idziemy raz tam, gdzie nie ma nic, tylko włosów pęk. talerz spada... brzdęk. produkcja nienaganna. grzywka do brwi, brwi do rzęs, rzęsy do włosów w nosie, włosy w nosie do zarostu niedzielnego. tapir, pastelowe garnitury. styl oldschool lata 80. nie orientuję sie w nowych trendach, znam się tylko na roślin pędach.
brakuje mi twoich stóp. szorstkich, smukłych palców. stałych klubu bywalców. david bowie na koszulce. wielkie, żółte okulary na nosie. dziewczyna zarabiająca na szosie.
nigdy, nigdy, nigdy. ale co nigdy? nigdy. pożycie po życiu, wiecznym tyciu, w pierś się biciu. życia poezja czysta herezja. rock and roll w duszy od 40 lat. umarł dziś ten kwiat. sprawa przykra. skończyła się ikra. został tylko kawior. przyspieszony metabolizm. chaos duszy. ciągle oczy me suszy. nierealistyczna rzeczywistość. nierzeczowa. prawda faktyczna. ale czym jest fakt? to nietakt, popełniony w stosunku do nielogicznej egzystencji. koniec pustej sekwencji. brak sygnału.

Brak komentarzy: