czwartek, 19 sierpnia 2010
kontrola biletowa.
pęka świat na pół, a ja stoję ciągle w tym samym miejscu i się głupio śmieję. nie potrafię nic z tym zrobić. z niewielką pomocą przyjaciół może dam radę jak to ktoś ładnie powiedział. ale jak nie ma przyjaciół, pusto w około. parę winylowych płyt tylko, kubek mleka, ból głowy, niepościelone łóżko. chcę leżeć i nie myśleć, nacisnąć czerwony guzik na pilocie i zasnąć na podłodze. bezużyteczność to moje nowe imię. zgnilizną już śmierdzę, zaraz robaki powychodzą mi z oczodołów i mój rozkład zostanie uwieńczony ostatecznie. bo to jakiś permanentny żal, czy smutek albo jakieś inne zapomniane uczucie, przeterminowało się we mnie. zostań moim katharsis. ulecz mnie. przynieś apteczkę. wyjmij bandaż i owiń mi nim skronie, a ja się położę na twoich kolanach i będę trwać chwilę w milczeniu, a potem znowu odejdę, bo tu dla mnie miejsca nie ma wcale, dlatego ciągle idę dalej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz